Wyjazd misyjny na Ukrainę

Na własne oczy
Co innego jest słyszeć o jakimś polu misyjnym, a zupełnie co innego zobaczyć je na własne oczy. Zobaczyć ogrom potrzeb i istniejących barier. Z takimi wrażeniami wróciłem ze swojego pierwszego wyjazdu do Romów na Zakarpacie. Moim celem było zrobienie rekonesansu, by zobaczyć, w jaki sposób Edukacja Biblijna może właczyć się w prowadzoną przez BSM służbę na Ukrainie.

Największa bariera to język węgierski, którym posługuje się tam większość Romów. Następną są nawyki kulturowe, które sprawiają, że mieszkańcy taborów żyją w okropnych warunkach lokalowych i sanitarnych. Jeżeli są w posiadaniu gotówki, to zwykle przeznaczają na niemądre cele. Przeżyłem szok, widząc na kilku lepiankach anteny satelitarne nawet z czterema konwerterami!
Po odwiedzeniu taborów z funkcjonującymi szkołami i po porównaniu ich z taborami, gdzie szkół nie ma mogłem przekonać się, jak wiele znaczy edukacja. To zupełnie różne dzieci, choć status ekonomiczy ich rodzin jest taki sam. Nasza wizyta w taborach przypadła na zakończenie roku szkolnego stąd mieliśmy okazję odwiedzić romskie klasy. W taborze w Łuczkach słuchaliśmy recytacji wierszyków okolicznościowych, patriotycznych i wersetów biblijnych w wykonaniu 6-cio, 7-dmio i 8-latków. Te dzieci są bardzo zdolne i da się je ogarnąć. Wymaga to tylko regularnej pracy i konsekwencji. Chcą się uczyć. Chętnie słuchają, gdy się do nich mówi o Bogu. Przedstawiłem im Ewangelię za pomocą lekcji poglądowej. Uważnie słuchały, mimo tego, że mówiłem przez tłumacza. Nie było żadnych problemów z dyscypliną. W taborze w Burkasowie obejrzeliśmy program artystyczny. Dziękowaliśmy Bogu za to, że przynajmniej część dzieci może być kształtowana i wyrwana z marazmu i brudu, w którym nadal tkwi większość małych Romów. Te edukowane już zasmakowały czegoś lepszego i wiedzą do czego dążyć. Mają szansę, by rozpocząć normalne życie. Odwiedzając tabory w kilku miejscowościach widzieliśmy różne kontrasty. W Korolewie jest tabor zamożniejszych Romów. Jest tam największy dom modlitwy, domy są murowane ale mieszkańcy taboru mają mnóstwo problemów wynikających z niskiej moralności oraz hermetyczności. Najbogatszy dom należy do mafii narkotykowo-alkoholowej… Jak wspomniałem na początku potrzeby Romów są ogromne.
Wiele możemy dla nich zrobić, ale musimy pójść w kierunku zainwestowania w wąskie grono Romów, najbardziej godnych zaufania, jak pisze Paweł w 2 Tym. 2:2.  Przygotowując takich ludzi do pracy wśród swoich i pomagając im możemy więcej zdziałać. Nie chcielibyśmy powielać błędu tych misjonarzy, którzy bez wyczucia narzucają swój model myślenia czy styl życia. Dlatego też tak ważne jest wyedukowanie kogoś z tego ludu, by praca wśród pozostałych Romów był skuteczniejsza. Ku naszemu zdumieniu odkrywamy, jak Pan powoli składa elementy układanki, dając nowe osoby z konkretnym potencjałem i wolą służenia.
Jestem wdzięczny Bogu za współpracę polskich chrześcijan z różnych kościołów, za nowe osoby narodowości ukraińskiej, które rozwijają pracę wśród romskich dzieci i chcą robić to razem z nami. Módlmy się, by ukraińskie kościoły z rejonu Zakarpacia były otwarte na współpracę między sobą, oraz chciały się włączyć w służbę wśród Romów. A przede wszystkim prośmy Boga, byśmy wypracowali mądrą strategię dla dalszej pracy na Ukrainie. Zdjęcia…

Zbyszek Kłapa