Wychować nonkonformistę

Dzieciństwo miałem cudowne. Ciepły, przytulny dom. Dostatek. Przyjaciele. Zawsze miałem więcej niż rówieśnicy, bo moja rodzina była bogata i miała dobre powiązania z ludźmi sprawującymi władzę. Ale najważniejsi dla mnie byli rodzice – kochający mnie i kochający Boga. O Bogu słyszałem od … zawsze. Był obecny w życiu naszej rodziny. Był obecny w moim życiu, bo powierzyłem je Bogu. Byłem szczęśliwy…
Nagle to wszystko się zawaliło. Wybuchła wojna. Zapanował całkowity chaos. Straciłem dom, rodziców, wszystko. To był szok. Zostałem aresztowany, potem wywieziony do stolicy wrogiego państwa  i przymusowo skierowany do szkoły z internatem. To nie jest przyjemne miejsce. Wszyscy mówią obcym mi językiem. Koledzy, nauczyciele są niewierzący i stale robią rzeczy, które obrażają Boga. Nikt nie zwraca się do mnie po imieniu. Mam przezwisko, które mnie obraża. Wygląda na to, że będzie tu naprawdę ciężko. Czy przetrwam? Czy będę miał odwagę opowiadać się po stronie Boga i jego standardów?

Oto zwierzenia pewnego nastolatka. Znamy go z kart Biblii. Miał na imię Daniel. Interesuje mnie dalszy ciąg tej historii. Dlaczego? Bo pokazuje, że można nie tylko przetrwać w takim otoczeniu, ale nawet odważnie opowiadać się po stronie Boga! Oto kilka wypowiedzi samego Daniela lub o Danielu:
„Lecz Daniel postanowił nie kalać się potrawami ze stołu królewskiego…” (Dan.1/8)
„Daniel prosił przełożonego (..), by mógł się ustrzec splamienia” ((Dan.1/8))
„Daniel odpowiedział królowi: Tajemnicy, o którą pyta król nie mogą wyjawić królowi ani magowie, ani wróżbici(…) jest jednak Bóg na niebie, który objawia tajemnice i wyjawia królowi Nebukadnesarowi co się stanie” (Dan. 2/27)

Historia Daniela pobudziła mnie do zadania pytania: Jak pomóc naszym dzieciom odważnie opowiadać się po stronie Boga i jego standardów? Bóg przecież oczekuje takiej postawy od wierzących. A nam rodzicom zależy, by nasze dzieci, gdy znajdą się poza naszym wpływem, nie ulegały presji otoczenia, lecz stawały, jak Daniel po stronie Boga.
Jak więc wychować nonkonformistę? Chcę zwrócić uwagę na 4 elementy niezwykle ważne w procesie wychowywania.

1. MIEJ WYRAŹNE PRZEKONANIA

Dochodzenie do jasnych przekonań to proces, który zaczyna się w domu rodzinnym. Dlatego rodzice muszą mieć wyraźne, czytelne dla dzieci przekonania. W ten sposób najlepiej pomagamy dzieciom w kształtowaniu ich przekonań. Do wyraźnych przekonań zachęca nas Bóg. W 6 rozdziale listu do Efezjan przedstawiony jest obraz chrześcijanina gotowego do stawienia czoła przeciwnościom, światu. W 14 wersecie apostoł Paweł wzywa: „Stójcie tedy”. Odwołuje się do obrazu rzymskiego żołnierza, któremu buty, dzięki specjalnej konstrukcji, pomagały mocno trzymać się podłoża. My też mamy stać mocno, stabilnie, by móc zdecydowanie opowiadać się po stronie Pana, Jego standardów.
Musimy mieć wyraźne przekonania. Rodzice powinni nauczyć dziecko opierania się na prawdzie i absolutach, przeciwstawiając się panującej dziś powszechnie filozofii postmodernizmu. Ucząc dziecko opierania się na prawdzie i absolucie kształtujemy w nim „kręgosłup” (a jak ważną pełni on funkcję w organizmie wie każdy!). Jasne przekonania są jak ściany, wśród których dziecko może się poruszać. Dziecko potrzebuje tych „ścian”, by nie lecieć w próżnię.
Musimy jednak pamiętać i o tym informować dzieci, że standardy chrześcijańskie to nie to samo co standardy, jakie mają chrześcijanie. Mamy opierać się na standardach pochodzących z Bożego Słowa!
Czy wiesz czym różni się termostat od termometru? Termometr wskazuje temperaturę otoczenia. Inaczej mówiąc „dopasowuje się” do temperatury otoczenia. Termostat utrzymuje stałą temperaturę wbrew temperaturze otoczenia. Rodzic ma być termostatem utrzymującym stałe, wyraźne przekonania niezależnie od „temperatury” otoczenia i pomagać dzieciom odpowiednim wychowaniem, by też wybierały postawę termostatu.
W liście do Tymoteusza apostoł Paweł zaleca: „Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają.” (1. Tym. 4/16)
Drogi rodzicu, warto te słowa uczynić swoim mottem życiowym.

2. TRZYMAJ SIĘ BOŻYCH ZASAD

Daniel znał Boże standardy. Ale będąc nastolatkiem, z dala od rodzinnego domu, mógł mieć wymówki. Jakie? „Kto się dowie?…”, „Wszyscy to robią…”, „Musimy być tolerancyjni…”, „Nikt nie będzie mnie lubił, jak będę taki zasadniczy…”
Nie wystarczy mieć wyraźne przekonania – trzeba jeszcze konsekwentnie ich się trzymać. Dlaczego? Bo nie trzymanie się Bożych standardów, nie opowiadanie się po jego stronie jest niebezpieczne! Bóg ostrzega nas przed odchodzeniem od Jego zasad: „Dlatego musimy tym baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z drogi” (Hebr. 2/1). Obserwowałam kiedyś mojego męża rozbijającego potężny pień. Cała sztuka polegała na stopniowym wbijaniu niewielkiego metalowego klina. Wkrótce wielki pień zamienił się w malutkie kawałki drewna. Chrześcijanin nie odchodzi od Boga i Jego standardów nagle. Dzieje się to stopniowo, często niezauważalnie, aż w pewnym momencie odkrywa, że daleko odszedł od Bożych zasad.
Trzymajmy się Bożych standardów bez wyjątków i uczmy tego nasze dzieci.

3. UMACNIAJ SIĘ CODZIENNIE W BOŻYCH ZASADACH czyli PIELĘGNUJ CODZIENNĄ LEKTURĘ SŁOWA

Studiuj Boże Słowo i zachęcaj do tego swoje dzieci. O codziennym „umacnianiu  się w Panu” przypomina nam wiele miejsc w Biblii. Zajrzyjmy chociażby do: Efezjan 6/10, Rzym 12/2, Kolosan 3/16, 2. Tym. 3/16. Codzienna lektura Słowa Bożego uczy czujności i rozpoznawania, co jest dobre a co złe. Uczy obiektywnej oceny, bo punktem odniesienia jest absolut – Bóg. Uczy, że bycie nonkonformistą kosztuje, ale się opłaca, bo bycie konformistą prowadzi w ślepe zaułki. Jasne opowiadanie się po Bożej stronie pomaga w kroczeniu prostą ścieżką. Pamiętam pierwszą wizytę w akademiku naszej najstarszej córki. Weszliśmy do pokoju, który zajmowała z 3 koleżankami i od razu wiedzieliśmy, który kąt należy do niej. Nad tapczanem wisiały 3 zdania: „Jezus jest drogą. Jezus jest prawdą. Jezus jest życiem.” Wszystko było jasne. Dzięki temu jednoznacznie określiła swój światopogląd. Przypomniałam sobie wówczas moje pierwsze studenckie tygodnie i to ile niepotrzebnych problemów wynikło z faktu, że nie opowiedziałam się jasno na początku kim jestem.

4. STWÓRZ BEZPIECZNY DOM

Dziecko musi wiedzieć, że ma bezpieczne miejsce, gdzie znajdzie zrozumienie i oparcie.
Niedawno nasza najmłodsza córka dowiedziawszy się, że wyjeżdżamy na delegacje jęknęła: „Komu się wyżalę, gdy wrócę ze szkoły?!” Dziecku o wiele łatwiej przeciwstawić się presji otoczenia, gdy wie, że rodzice otaczają je miłością, troską i zrozumieniem. „I tak cię kocham!” – usłyszała mama pewnego nastolatka. Te słowa zostały powiedziane przez łzy, wywołane zachowaniem kolegów, którzy w drodze do domu wyśmiewali się z niego, bo podporządkował się woli rodziców i nie pojechał do kina na zły, „kultowy” film.
Rodzice muszą pomóc dziecku, gdy jest boleśnie doświadczane z powodu swojego nonkonformizmu. Koniecznie trzeba na przykład pójść do szkoły, gdy nie zgadzamy się na coś lub nie chcemy, by dziecko brało w czymś udział. Spokojna rozmowa z wychowawcą, pedagogiem czy rodzicem innego dziecka wiele może wyjaśnić i pomóc naszemu dziecku.
Niełatwo być nonkonformistą. Dziecko łaknie akceptacji rówieśników. Jest narażone na wyśmiewanie i dokuczanie o wiele bardziej niż dorosły, dlatego potrzebuje naszej pomocy.
Pamiętajmy też o dobrym przykładzie. Żyjmy w prawdzie i uczciwości, odważnie świadczmy sąsiadom, wyznaczmy sobie limit na siedzenie przy komputerze, wyłączmy film, gdy jest bezwartościowy, zrezygnujmy z jakiegoś towarzystwa, jeśli ma na nas zły wpływ itp. Dobry przykład rodziców, którzy sami są nonkonformistami, daje poczucie bezpieczeństwa.

Na koniec zadajmy sobie pytanie: Co daje dziecku postawa nonkonformisty?
Po pierwsze solidny „kręgosłup”. Nie będzie miotane byle prądem trendów, mody, fałszywej nauki czy presji rówieśników. Po drugie nonkonformista jest dobrym kandydatem na lidera, szefa, rodzica. Po trzecie może spodziewać się Bożego błogosławieństwa, gdyż On wynagradza posłuszeństwo.

Nela Kłapa